piątek, 22 czerwca 2012

Jakiego ja mam dzisiaj lenia, to jest nie pojęte. Zrobiłam obiecane ciasto, ale poza tym nic wiecej mi się nie chce.
Pocieszający jest fakt, że mam pracę.
Ale mam też drugą opcję. Wyjazd do Norwegii. Na wakacje. I cóż zrobić? Kusząca oferta, nawet bardzo, mówiąc szczerze. Tylko, ze co później będzie? Wrócę i nadal będę bez pracy? I co robić? Nie wiadomo.
Pogoda wcale nie nastraja do niczego optymistycznego :(. W ogóle do czegokolwiek poza spaniem mnie nie nastraja.
Ech :(.
Tuśku paćku bach.
Chciałabym jak mój kot - spać, gdzie i kiedy mi się podoba. Absolutnie wszędzie, gdzie mam na to ochotę.
Nie mam nawet weny, żeby ogarnąć ten burdel, który mam na biurku i w pokoju. Cała ja - naszykję sobie sto tysiecy różnych książek, rzeczy i leżą. Potem to wszystko sprzątnę - a jakże!, nie miną dwa dni, a znowu mam nawalone na biurku. To jest właśnie ostoja tego zła.
Kombinuję jak przestawić u siebie w pokoju, ale na to też nie mam weny, bo niestety - i stety jednocześnie - okno zajmuje mi całą jedną ścianę. Żebym chociaż niedaleko okna miała wejście do pokoju, to bym miała trzy całe ściany na ustawianie. Ale nie.
I znowu malkontenctwo się włączyło.
Może wieczorem się ogarnę, bo teraz to nie ma szans.

środa, 20 czerwca 2012

Od czegoś trzeba zacząć

A świat biegnie i biegnie do przodu.

Gdyby nie M. w życiu bym się nie spodziewała, że jestem aż taką zazdrośnicą. Bo że nią byłam, to chyba wszyscy o tym wiedzieli.
Widzi się z Anną. A mnie szlag trafia. Czemuż? Bo to właśnie ona była, powiedzmy, wzorem do szukania odpowiedniej partnerki. Bo wiem, jak na nią patrzył jeszcze rok temu. Teraz nie wiem - nie widuję sie z nimi. Po co mam wszystkim psuć humor?

Poszukiwanie pracy wcale nie jest takie łatwe, jak mogłabym przypuszczać. Najgorsze jest to, że "nie ma Pani doświadczenia w handlu". A jak do cholery mam je zdobyć?!

Ostatnio się dowiedziałam, ze moi byli pracodawcy uważają, iż zachowałam się niedojrzale. Bardzo mi z tego powodu "przykro". Ale to tak strasznie bardzo, że aż się popłakałam... ze śmiechu. Odezwali się Ci najdojrzalsi na Świecie. Ci, którzy wiecznie nie mają czasu na rozmowy z pracownikami - no chyba że to był Szefuńcio albo inny kabel. Ci, którzy zwalają winę na innych, wykręcając się od wszystkiego - tak, Marcin, to o Tobie. A kiedy chciałam porozmawiać, zrobiłam co miałam zrobić - zostałam olana, a wyżej wymieniony Kierownik zwiał, zanim zdąrzyłam dojechać. Zresztą jak to robił od kilku miesięcy.
Zreszta po tym, co sie tam dzieje wcale nie żałuję, ze zrezygnowałam. Jeden drugiego podpierdala na ile może. Co sie z Wami stało, Chłopaki?!

Narzekam i narzekam. Podobnież malkontenctwo jest wpisane w genach Polaków. Mozliwe. Bo nawet jak jest dobrze, to jest źle.
Moja Maman ma ostatnio fazę na "Gotowe na wszystko". I w ostatnim odcinku, mąż jeden z bohaterek powiedział do niej, że nic nie jest w stanie ja zadowolić, że jest szczęśliwa jedynie na chwilę i nic jej tak na prawdę tego szczęścia nie daje, nawet on.
I u siebie zauważam podobnie. Mam fajnego "Męża", cudowną Przyjaciółkę, dach nad głową, praktycznie zero odpowiedzialności i najukochańszego na Świecie kota, który o 7 rano budzi mnie swoim przenikliwym "MIAUUUUUUU!!!!".

Od kilku dni próbuję uporządkować swoje wspomnienia, co łatwe nie jest. Bo nie zawsze jestem w stanie sobie wszystko przypomnieć.

Nie wspominając, ze próbuję uporządkować swoje życie.

Czy Wy wiecie ile jest fascynujących kierunków studiów i możliwościu rozwoju wewnętrznego Ja? Właśnie doszłam do wniosku, ze najchętniej studiowałabym na co najmniej 10 kierunkach na raz, zrobiła jakieś 7 doktoratów :D. A w międzyczasie pracowała zawodowo w kilku branżach oraz miała Męża, 3 dzieci, 2 psy i 2 koty. To takie minimum :D.

Powinnam się ogarnąć, a nie potrafię. No nie potrafię.

Może jakaś podpowiedź jak to zrobić?


Wiecznie niezdecydowana,
Tusia.